Czasami może wydawać się, że Nowy Jork to Manhattan. To tam właśnie są wszystkie cuda miasta. Nic bardziej mylnego. Nie byłoby Nowego Jorku, bez jego całej różnorodności. Moim ulubionym miejscem, które nie jest Manhattanem to jest właśnie Brooklyn. Chociaż są jeszcze cztery inne dzielnice, postanowiłem, że Brooklynowi poświęcę jeden post. Nazwa Brooklyn to amerykańskie brzmienie holenderskiej miejscowości Breukelen w prowincji Utecht, z której pochodził ktoś ważny, kto założył holenderską osadę przy rzece East Rivier w 1646 roku.
W 1664 roku Anglicy podbili tę i inne holenderskie miejscowości i utworzyli z nich jedno hrabstwo Kings na cześć Karola II. Przez lata osada żyła własnym życiem stanowiła osobne miasto. Dopiero Most Brooklynski tak na prawdę połączył Manhattan i Brooklyn w jedno ciało. Dziś Brooklyn nazywany jest sypialnią Nowego Jorku. Z Brooklynu do centrum Manhattanu można dojechać metrem w 20 minut. Brooklyn to także dzielnica parków. W tym jeden z parków – Prospect Park, zaprojektowany został przez tych samych projektantów, którzy zaprojektowali Central Park – Fredericka Law Olmsteda i Calverta Vauxa.
Brooklyn z prawdziwy miks różnych kultur. Całe narody mają tu swoje dzielnice, ale ostatnie dwie dekady następują zmiany w tym zakresie. Do tej pory Greenpoint był dzielnicą polską, Bedford-Stuyvesant afroamerykańską, Borough Park – żydowską, Bensonhurst – włoską i Sunset Park – latynoską.
Od Autora: Na pewno świetnie się mieszka na Brooklynie, szczególnie blisko stacji metra. Jest tu wiele awangardowych kawiarni, sklepów, twórców. Nigdy nie ma czasu, żeby zwiedzić Brooklyn, ale przynajmniej Prospect Park musi zostać odwiedzony. Wybierając miejsce do nocowania na Brooklynie, trzeba się zastanowić czy lokować się na południu dzielnicy, skąd najszybciej dotrze się na Downtown, czy raczej w np. polskiej dzielnicy Greenpoint, skąd najszybciej dotrze się na Uptown.